Jeszcze nie zabijają
Białoruska milicja brutalnie pacyfikuje protesty. Setki ludzi za kratami, w tym czołowi przeciwnicy reżimu.
W poniedziałek w wielu miastach, a przede wszystkim w stolicy, ludzie ruszyli do gmachów sądów, by cokolwiek dowiedzieć się czegoś o losie swoich bliskich.
Od piątku utracili z nimi kontakt podczas masowej i brutalnej pacyfikacji „łańcuchów solidarności". Doszło do bezprecedensowych jak na białoruskie warunki starć z policją, która wyłapywała ludzi z tłumu.
Setki Białorusinów stanęło przed sądami w Mińsku, Witebsku, Mohylewie, Borysowie, Baranowiczach i wielu innych zakątkach Białorusi tylko przez to, że mieli odwagę wyjść na ulicę i pokojowo stać na chodniku w obronie aresztowanych przeciwników reżimu.
Niezależne media alarmują, że niektórym kobietom, których mężowie trafili za kraty, służby zaczynają grozić odebraniem dzieci.